Jeśli najpierw robimy coś impulsywnie, a następnie to racjonalizujemy, w końcu możemy robić to rozmyślnie – z tych samych powodów, które dostarczyły nam dobrych racjonalizacji. Dzisiejszego ranka, mając umysł zaprzątnięty czymś innym lub dla urozmaicenia, zboczyłem ze swej zwykłej drogi do uniwersytetu. Przy bocznej ulicy zobaczyłem sklep sportowy z interesującą wystawą, której bym nie zobaczył, gdybym wybrał swą zwykłą trasę. Gdyby mnie zapytano, dlaczego poszedłem inną drogą, mógłbym racjonalizować, że chciałem obejrzeć wystawę sklepu sportowego (co nie miało nic wspólnego z wyborem trasy). Jutro znowu mogę się zdecydować ma obranie nowej trasy dla tej rzeczywistej przyczyny, że ciekawi mnie, co zobaczę po drodze. Dzisiajsza racjonalizacja łatwo może stać się jutrzejszą przyczyną.
Projekcja. Wszyscy mamy niepożądane cechy czy właściwości, do których nie przyznajemy się nawet sami przed sobą. Nieświadomy mechanizm, który chroni nas przed przyznaniem się do nich, nazywamy projekcją. W projekcji bronimy się przed uznaniem swych własnych niepożądanych cech, przypisując je innym w przesadnych rozmiarach. Nasze własne skłonności są w ten sposób usprawiedliwione. Usuwamy piętno z naszych złych właściwości, bagatelizując je u siebie, a wyolbrzymiając u innych. Przypuśćmy, że jestem skłonny być złośliwym lub nieuprzejmym w stosunku do innych ludzi, lecz nie podobałbym się sam sobie, gdybym uznał istnienie tej skłonności. Jeśli jestem przekonany, że ludzie wokół mnie są okrutni lub niegrzeczni, wówczas moje surowe z nimi obejście się nie wypływa z moich złych cech. Po prostu daję im odczuć to, na co zasługują. Jeśli potrafię siebie przekonać, że wszyscy oszukują na egzaminach, moja skłonność (do której się nie przyznaję), aby na uczelni korzystać z .łatwiejszych dróg”, nie jest taka zła. Projekcja jest w rzeczywistości pewną formą racjonalizacji, lecz tendencja do posługiwania się projekcją występuje tak powszechnie, że mechanizm ten zasługuje na osobne omówienie.
Leave a reply